Trener Konwiński przed Legnicą
W najbliższą sobotę pierwsza drużyna PGE GKS Bełchatów rozegra wyjazdowy mecz rundy wstępnej Pucharu Polski z Miedzią II Legnica. O komentarz przed tym spotkaniem poprosiliśmy trenera "Brunatnych" Andrzeja Konwińskiego, który z powodu niefortunnego zbiegu terminów, nie będzie mógł pojechać z zespołem.
Jak traktuje Pan mecz z drugą drużyną Miedzi?
Jak każde oficjalne spotkanie. Chcielibyśmy je oczywiście wygrać. Dodatkowo zapewni to nam udział w kolejnej rundzie i mecz z pierwszym zespołem Miedzi. Tydzień przed kolejką ligową taki sprawdzian będzie bardzo przydatny, ważniejszy od każdego sparingu.
Pański zespół jest w trakcie ciężkich treningów. Czy to może mieć wpływ na naszą postawę w tym spotkaniu?
Jeżeli chodzi o aspekty motoryczne to z pewnością tak. Ze względu na przebudowę kadry, z opóźnieniem rozpoczęliśmy właściwe przygotowania do sezonu. Aktualnie pracujemy na najwyższej intensywności. Nie mogę tego zmienić, tak będzie do samego meczu pucharowego i po nim, więc z pewnością zagramy na zmęczeniu. Jeżeli chodzi zaś o aspekt wolicjonalny, to o to się nie martwię. Trwa rywalizacja o miejsce w składzie. Kto chce wyjść w podstawowym składzie w meczu z Olimpią Zambrów, musi być lepszy od innego zawodnika. Może to udowodnić właśnie w najbliższą sobotę.
Czy w tak krótkim czasie przebudowy zespołu udaje się już popracować nad nadaniem mu charakteru pod względem taktycznym?
Pracujemy nad tym. Każdy musi wiedzieć jakie są oczekiwania i zadania na boisku. Osobną rzeczą jest fakt, że wielu zawodników dopiero poznaję. Ma to znaczenie w przypadku indywidualnych predyspozycji do gry na danej pozycji. Wszystko potrzebuje czasu, taktyka przede wszystkim.
Pomimo oficjalnego charakteru meczu w Legnicy, na debiut w roli trenera PGE GKS Bełchatów będzie Pan musiał jeszcze poczekać. Z czego to wynika i kto Pana zastąpi?
Niestety w terminie meczu pucharowego odbywa się w Szkole Trenerów PZPN w Białej Podlaskiej obowiązkowy kurs UEFA PRO, którego jestem uczestnikiem. Rozpoczyna się on w sobotni poranek. Terminy się na siebie nakładają. W związku z tym podjąłem decyzję, że na ławce trenerskiej zastąpi mnie mój asystent Kacper Jędrychowski. Wiem, że moi koledzy z innych klubów również mają ten problem. Jeżeli mecz jest blisko po prostu dojeżdżają na samo spotkanie. Z Białej Podlaskiej do Legnicy mam 600 km. Bardzo żałuję, ale nie zdołam dojechać na mecz z Miedzią.