Szkoleniowcy po meczu w Tarnobrzegu
Po wygranym przez "Brunatnych" meczu w Tarnobrzegu swoimi opiniami podzielili się trenerzy PGE GKS Bełchatów i Siarki Tarnobrzeg.
Artur Derbin (PGE GKS Bełchatów):
- Zimno dziś w Tarnobrzegu, ale sam mecz mógł przysporzyć nam wszystkim dużo emocji i z tego tytułu mogliśmy się nieco ogrzać. Jadąc tutaj zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że wyniki Siarki nie są satysfakcjonujące, że są w kryzysie, natomiast analizując grę przeciwnika wiedzieliśmy, że to jest kryzys wynikowy. Przyszło nam się mierzyć z młodą, ale bardzo ambitną drużyną zaangażowaną w to, co robi. I to mogliśmy dziś zobaczyć. Ten dobry fragment gry naszej drużyny w drugiej części nagrodzony został podyktowaniem rzutu karnego. Wygrywamy skromnie w takich oto okolicznościach. To zwycięstwo jest dla nas niesamowicie radosne. Gratuluję drużynie tego sukcesu, bo dobrze wiemy, ile trzeba włożyć zdrowia i wysiłku, by zdobyć choćby jeden punkt a dziś za tę sumienną pracę mamy ich aż trzy.
Włodzimierz Gąsior (Siarka Tarnobrzeg):
- Trudno mówić o takim meczu z perspektywy wyniku, ale ostatnie są podobne. Niby gramy, niby jesteśmy dla rywala równorzędną drużyną a momentami mamy nawet korzystniejsze sytuacje do strzelenia bramek, ale nie strzelamy. Pierwsza połowa wyrównana, ale gdyby Łukasz Nadolski lepiej zachował się w swojej sytuacji nie pilnowany przez nikogo, to byśmy prowadzili i myśleli, jak sobie ten mecz dalej układać. To był kolejny mecz, w którym nasi zawodnicy zostawili dużo zdrowia w rywalizacji z przeciwnikiem z czołówki. Chyba nie było dziś widać różnicy, bo byliśmy co najmniej równorzędnym partnerem. W drugiej połowie dyskusyjny dla mnie rzut karny. Czary goryczy dopełnia fakt, że bramkarz przy karnym ma już piłkę na nodze a ta jednak wpada do bramki. Do końca drużyna chciała zmienić rezultat, odkryliśmy się przez co Bartosiak znalazł się w dobrej sytuacji. Wszystkie mecze są dla nas podobne, brakuje nam szczęścia, nie strzelamy goli z sytuacji, które mamy, to rywal je zdobywa i wygrywa, choć nie jesteśmy gorsi.
Fot. Adrian Mielczarski