Szymorek: Zostawiamy dużo zdrowia
Po trudnym, ale zakończonym skromnym zwycięstwem spotkaniu z ROW 1964 Rybnik, na kilka pytań odpowiedział obrońca PGE GKS Bełchatów, Mateusz Szymorek, który w 67. minucie pojawił się na boisku w miejsce Huberta Tylca.
Gratulacje z okazji zwycięstwa. Jak z Twojej perspektywy wyglądała sytuacja, po której drużyna rywala miała tyle pretensji do sędziów?
- Dziękuję za gratulacje. Myślę, że mogła być tam bramka, aczkolwiek sędzia boczny był dobrze ustawiony na linii, więc powinien widzieć dobrze wszystko a skoro nie uniósł chorągiewki, to nie ma gola
Goście postawili Wam trudne warunki, nie brakowało walki wręcz, pewnie jesteście poobijani?
- Dokładnie. Wiedzieliśmy, że ROW Rybnik to taki nieprzyjemny dla nas przeciwnik. Już wcześniej męczyliśmy się z nimi, zawsze to były meczem walki, mniej było grania w piłkę. Dzisiaj także zobaczyliśmy wyrównane spotkanie, nie było ono porywające, dominowała walka o piłkę, ale najważniejsze, że wygraliśmy i utrzymujemy passę zwycięstw.
Trenerowi jakiś specjalny prezent oprócz zwycięstwa drużyna przygotowała?
- Były drobny upominek, ale nie mogę powiedzieć, co to było, bo to osobista sprawa. Najważniejsze, że trener wie i jest zadowolony.
Odczuwacie skutki tych trzynastu kolejek? Bo dziś było widać, że do końca nikt nie odstawiał nogi, do końca wszyscy wybiegani.
- Myślę, że jesteśmy dobrze przygotowani, pomimo że większość zawodników gra po 90 minut i są tylko drobne zmiany w składzie, to każdy wytrzymuje trudy kolejnego meczu. Poradzimy sobie pod tym względem do końca rudny a zimą popracujemy, żeby było jeszcze lepiej na wiosnę.
To był szósty mecz bez straconej bramki, ale obrona miała dziś mnóstwo roboty.
- Jak w każdym meczu w tej lidze obrońcy muszą się namęczyć. Zresztą nie tylko my, bo cały zespół. Mamy taką taktykę, że nawet napastnicy u nas bronią, wszyscy są zaangażowani w grę defensywną. Na pewno zostawiamy dużo zdrowia i oby tak dalej.
Odczułeś ostatnio, że jest w zespole konkurencja, bo straciłeś miejsce w pierwszym składzie.
- Pod dwóch porażkach trener zdecydował się na zmianę, w Pucharze Polski „Grzelu” dobrze się pokazał, trener postawił na niego i się nie pomylił, bo Mikołaj pracował na to miejsce. Teraz ja będą dążył do tego, żeby wrócić na swoje tory.