Trenerzy Pawlak i Bławacki o meczu
Mariusz Pawlak (PGE GKS Bełchatów):
- Wiemy jak ten mecz się potoczył. Po 35 minutach moim zawodnikom wydawało się, że ten mecz jest już wygrany, natomiast wiemy, jak ta liga wygląda, ile można popełnić błędów. Dziś oba zespoły chciały i zagrały bardzo ofensywnie zapominając o defensywie. My oprócz dwóch bramek strzeliliśmy kolejne trzy ze spalonych i stworzyliśmy kolejne sytuacje. Podobnie Wisła oprócz goli miała jeszcze 2-3 szanse. Dla kibiców z pewnością było to dobre spotkanie, dla nas nie. Pokazało ono także te rzeczy, które u nas źle funkcjonują od jakiegoś czasu w defensywie, przede wszystkim sporo straconych goli. Kreujemy z drugiej strony wiele sytuacji pod bramką rywala.
- Po takim wyniku trudno coś więcej powiedzieć. Moim zawodnikom na pewno nie zabrakło dziś chęci do walki. Muszę przeprosić naszych kibiców, którzy jeżdżą za nami po całej Polsce. Spodziewali się po tych 35 minutach, że ten mecz wygramy. Stało się inaczej, tym bardziej mnie to boli, bo takie mecze powinny być pod kontrolą, tymczasem w prosty sposób pozwoliliśmy na zdobycie dwóch bramek. Niestety w piłce zawodnicy podejmują takie a nie inne decyzje.
- Wierzę, że jesteśmy w stanie podnieść się po takiej porażce, bo mieliśmy naprawdę dobre fragmenty. Tych było jednak za mało, by zdobyć trzy punkty.
Bohdan Bławacki (Wisła Puławy):
- Do meczu byłem na trzech treningach. Dopiero wczoraj zawodnicy zaczęli się uśmiechać i pojawiły się pierwsze żarty. Moim celem było przygotowanie mentalnie tego zespołu. Dobrze, ze Hirsz strzelił tę bramkę tuż przed przerwą. W szatni powiedziałem chłopakom, że ostatnie pięć minut pokazało, że możemy pograć z tym rywalem. Poza tym dobrze się przygotowaliśmy taktycznie na każdego zawodnika. Ta druga połowa, oprócz tego, że strzeliliśmy pięć bramek, to była połowa nierówna. Niektórzy przy 4:2 grali, jak by miał się za chwilę skończyć. Gratuluję swoim chłopakom. Teraz już swoim, bo większość była dla mnie nowością. Wszyscy mówią, że ten zespół ma potencjał, więc ja im powiedziałem, że trzeba punktować.
Fot. Adrian Mielczarski