Kończą się przygotowania kadry PGE GKS Bełchatów do zamykającego sezon meczu z Błękitnymi Stargard. "Brunatni" chcą w godny sposób pożegnać się z kibicami, o czym także wspomina trener Mariusz Pawlak.

Pojedynek z Błękitnymi to nie będzie przysłowiowy „mecz o pietruszkę”?

- Zdecydowanie nie. Dzięki zwycięstwu jesienią Błękitni prowadzą w naszym dwumeczu 1:0, więc musimy wygrać, by przeskoczyć ich w tabeli. Skupiając się na swojej grze, szukamy jednocześnie ich dobrych stron, ale także wad, które będziemy chcieli w sobotę wykorzystać.

- Jeden cel osiągnęliśmy a drugi, czyli jak najwyższe miejsce w tabeli jeszcze przed nami. Cieszymy się, że ten ostatni mecz gramy u siebie i będziemy się mogli pożegnać z własną publicznością. Na krótko, bo to zupełnie inna przerwa niż zimą. Doceniamy przeciwnika, bo oni wcześniej zapewnili sobie utrzymanie i grają na większym luzie niż my. Skupiamy się na swojej pracy, wracają zawodnicy po urazach, będę miał wszystkich do dyspozycji.

- Wiosenna postawa zespołu może cieszyć, bo GKS spisywał się wyjątkowo dobrze.

- Nie wiem czy wyjątkowo. Ta runda jest w pewnym sensie udana, bo najważniejszy cel został osiągnięty, natomiast wahania dyspozycji niektórych zawodników spowodowały, że wyniki były, jakie były. Będziemy wszystko robić, żeby ta drużyna funkcjonowała znacznie lepiej i grała w nowym sezonie o wyższe cele. Ale na razie myślimy o meczu z Błękitnymi.

Otoczka, atrakcje, spodziewana wyższa frekwencja – to wpływa także na zespół?

- Szanujemy to, co ma się dziać, dlatego chcemy zagrać jak najlepsze spotkanie, żeby to nie były tylko jednostkowe, wyjątkowe mecze. Na pewno w meczu z Wartą frekwencja pomogła moim zawodnikom. Będziemy chcieli, żeby to w przyszłym sezonie było codziennością. Zrobimy wszystko, żeby kibice zapamiętali nas z jak najlepszej strony.

<< powrót do wszystkich aktualności