Menu
Logo
2liga
Pge
Reklama

Ulatowski: Każdy oddał zdrowie

Ulatowski: Każdy oddał zdrowie

- Pod względem zaangażowania, pod względem tego ile moi piłkarze zostawili zdrowia na boisku, to był taki GKS Bełchatów, który jest zawsze. Który walczy zawsze od pierwszej do ostatniej minuty, nie poddaje się - powiedział po przegranym meczu z Pogonią Siedlce opiekun bełchatowian, Rafał Ulatowski.

- Piłka z pola karnego poszła na chorągiewkę boczną. Upłynęło 5-6 sekund. Nie było reakcji sędziego głównego, tylko asystenta po pięciu sekundach. Po tym, co ja sam widziałem był challenge, czyli gra jeden na jednego w polu karnym. Mój bramkarz trafił w piłkę. Widziałem wielu bramkarzy w takich momentach, Artur Boruc, Michal Vaclavik z Zagłębia Lubin. Głowę kładę i serce oddaję, że nie było rzutu karnego, bo wierzę swojemu piłkarzowi.

- Pod względem zaangażowania, pod względem tego ile moi piłkarze zostawili zdrowia na boisku, to był taki GKS Bełchatów, który jest zawsze. Który walczy zawsze od pierwszej do ostatniej minuty, nie poddaje się. Uważam, że został dzisiaj podyktowany rzut karny, którego nie było. Ja będę bronił swojego piłkarza. Wierzę, że nie było. Reakcja sędziego Złotka po 5-6 sekundach była dopiero później, kiedy sędzia asystent zareagował. Gdyby był rzut karny od początku, to sędzia asystent od razu by wbiegł w pole karne za linię. Dałby mu znak mową ciała, gestem, że jest "jedenastka". Piłka znalazła się w bocznej chorągiewce. Dopiero po tym, być może po reakcji piłkarzy, ławki. Pan asystent podbiegł i wskazał, że był rzut karny. Nic nie będę więcej mówił, bo mecz był absolutnie dla nas taki, w którym pokazaliśmy wszystko to, co mamy dziś na boisku. Nie strzelamy bramek, stwarzamy sytuacje. Może nie są to dwustu procentowe, ale staraliśmy się. Każdy z piłkarzy oddał dziś swoje zdrowie i serce dla tej drużyny, dla tego klubu. Na to, żebyśmy dzisiaj nie przegrali. Stało się inaczej.

- Zadałem pytanie na początku konferencji. Dostałem odpowiedź. Moim zdaniem nie było rzutu karnego. Pierwsza reakcja sędziego była taka, że pozwolił piłce grać. Widzę Pawła Lenarcika w szatni, który jest w stanie histerii spowodowanej decyzją sędziego. Wg niego jest czysta walka o piłkę. Ja wierzę swojemu piłkarzowi. Ja nic złego nie powiedziałem. Ja żadnej pomocy, ni z góry, ni z dołu nic takiego, nie wzywam.

- Nie jesteśmy GKS-em Bełchatów, który grał w Ekstraklasie. Dzisiaj realia Bełchatowa są zupełnie inne. Ci chłopcy zostawiają serce, zdrowie i żyjemy w takich warunkach, jakich żyjemy. Nikt spoza klubu nie wie w jakich. My sami wiemy w środku i kocham tych chłopaków za to, że potrafiliśmy wyjść i zagrać takie zawody, że Vacek Cverna, nasz środkowy obrońca wykonał trzy 80-metrowe sprinty w pierwszych 20 minutach, bo był zdeterminowany pomóc napastnikom w zdobyciu bramki. Ja ich za to kocham, że potrafią w ten sposób walczyć, zostawiają zdrowie. Brakuje nam trochę umiejętności, brakuje nam doświadczenia, zimnej krwi pod bramką przeciwnika. Hirek Gierszewski 96 rocznik, Szymon Stanisławski 94 rocznik. Byli w naszych ramach finansowych, dogadaliśmy się i grają z nami. Starają się jak najlepiej. Brakuje takiego Gołębiewskiego, który w 90. minucie przewróci się, zdobędzie rzut wolny, zaoszczędzi trochę czasu. Doświadczenia Bartka Tarachulskiego nie kupi się przechodząc z młodzików, czy juniorów do seniorów. To potrzeba lat meczów, nawet takich decyzji sędziego. Nie wrabiajcie mnie, że ja coś złego powiedziałem na sędziów. Nie powiedziałem absolutnie nic.

Bartosz Tarachulski (Pogoń Siedlce):

- W pierwszej połowie było sporo nerwowości. Ostrożnie podchodziliśmy do gry, bo baliśmy się, żeby Bełchatów nas nie zaskoczył. Natomiast liczyliśmy, że w drugiej połowie bardziej zaatakujemy i stworzymy sytuacje, po których uda się coś strzelić. Wierzyliśmy do końca, że tak będzie - powiedział na pomeczowej konferencji asystent Pogoni Siedlce, Bartosz Tarchulski.

- My oczywiście bardzo cieszymy się ze zwycięstwa. To był bardzo ważny mecz z kategorii o sześć punktów. W pierwszej połowie było sporo nerwowości. Ostrożnie podchodziliśmy do gry, bo baliśmy się, żeby Bełchatów nas nie zaskoczył. Natomiast liczyliśmy, że w drugiej połowie bardziej zaatakujemy i stworzymy sytuacje, po których uda się coś strzelić. Wierzyliśmy do końca, że tak będzie. W drugiej połowie byliśmy drużyną przeważająca, która stwarzała sobie sytuacje. a po jednej z nich został podyktowany rzut karny. Trudno odnieść do tej sytuacji. Musiałbym zobaczyć powtórkę na płycie DVD, czy tam było przewinie. Wydawało mi się, że jednak nasz zawodnik był faulowany. Natomiast jak było to nie wiem do końca. Arbiter główny z tego co widziałem nie był do końca przekonany. Jednak sędzia liniowy widział lepiej, podpowiedział mu. Także nie chcę na gorąco mówić,czy był rzut karny, czy nie. Sędzia podyktował, wygraliśmy 1:0.

- Przed nami kolejne mecze. Chcemy teraz przerwać złą passę meczów na wyjazdach. Jedziemy na Sandecję, nie popadamy w hurraoptymizm. Chcemy powalczyć o jakąś zdobycz punktową. Wracając jeszcze do meczu. Pierwsza połowa nie była taka jak byśmy sobie tego życzyli. Było sporo nerwowości, zawodnicy nie wychodzili na pozycje, nie utrzymywaliśmy się przy piłce. Natomiast w drugiej stworzyliśmy sobie trzy, cztery, pięć sytuacji i jedna przyniosła bramkę. Spora pochwała dla naszych zawodników. Wszyscy oddali sporo zdrowia, nikt nie odpuszczał. Jesteśmy bardzo zadowoleni.

Źr. gol24.pl

 

<< powrót do wszystkich aktualności

Najbliższe mecze GKS

Fotogalerie

Reklama

 

   

KLUB BIZNESU GKS BEŁCHATÓW




 

SPONSORZY I REKLAMODAWCY

Pge

PARTNER LIGI



PARTNERZY TECHNICZNI


 



PARTNERZY MEDIALNI



PARTNER MEDYCZNY



 

GKS na Twitterze

GKS na YouTube

GKS na Facebooku

Projektowanie stron internetowych Master-NET | Polityka prywatności | 2886430