Giekaesiacy przed Gryfem
Po czwartkowym treningu o przedmeczowe opinie poprosiliśmy dwóch zawodników PGE GKS Bełchatów, Dawida Flaszkę i Piotra Witasika, którzy znaleźli się w kadrze na spotkanie z Gryfem Wejherowo.
Dawid Flaszka:
- Jedziemy z nastawieniem, by tę dobrą passę ostatnich tygodni utrzymać. To ciężki, wyjazdowy teren, ale postaramy się zdobyć komplet „oczek”. Można powiedzieć, że to mecz o „sześć punktów”, bo w przypadku wygranej to my odskoczylibyśmy rywalowi. Na pewno w pamięci jest ten jesienny mecz 2:3 u siebie i trzeba się po prostu się zrewanżować.
- Mieliśmy swoje sytuacje w Stalowej Woli, których niestety nie wykorzystaliśmy, a z przebiegu spotkania byliśmy lepszą drużyną. Przeciwnik praktycznie nam nie zagroził i tym bardziej szkoda tych dwóch punktów. Głowa może lekko była przy Świętach, ale jak się wychodzi na boisko, to o wszystkim się zapomina i chce się wygrać.
- To że mamy teraz serię dalekich wyjazdów nie robi nam większej różnicy. Przyjeżdżamy dzień wcześniej, można się wyspać i zregenerować.
- Świąteczny czas jest dla wszystkich na pewno fajną sprawą, kiedy można je spędzić z rodziną, odpocząć, ale teraz wróciliśmy do rzeczywistości i chcemy zdobyć trzy punkty.
Piotr Witasik:
- W poprzedniej rundzie grałem na wielu pozycjach, od początku wiosny jestem ustawiany jako środkowy obrońca. Myślę, że nie najgorzej to wygląda, jestem zadowolony i mam nadzieję, że tak będzie dalej a nawet jeszcze lepiej.
- Jesteśmy dobrze przygotowani do tego meczu. Czeka nas jeszcze analiza gry rywala. Zdecydowanie skupiamy się jednak na sobie i na tym, co my mamy grać. Analiza przeciwnika tylko może nam pomóc w wykorzystaniu ich błędów, jakie robią i zneutralizowaniu atutów, jakie mają.
- Ten jesienny, przegrany 2:3 mecz to już przeszłość. Nie ma co do tego wracać. Jedziemy do Wejherowa, by tam zagrać bardzo dobre spotkanie i przywieźć trzy punkty do domu.
- Mieliśmy okazje do zdobycia zwycięskiej bramki w Stalowej Woli i bardzo szkoda, że żadnej nie wykorzystaliśmy. Cieszy na pewno to, że nie przegrywamy, cieszy też drugi mecz na zero z tyłu, ale trzeba wreszcie strzelić więcej niż jednego gola.
Fot. Michał Antczak